1044 Gwardia Wrocław przegrała ze Skrą Bechatów 1:3 (25:15, 20:25, 17:25, 23:25) w meczu fazy play off o miejsca 1-8 Polskiej Ligi Siatkówki. Stan rywalizacji 0-2, gra się do trzech zwycięstw.

"Jestem bardzo szczęśliwy - mówił po spotkaniu trener Skry Wiesław Czaja. - Jechaliśmy do Wrocławia z zamiarem odniesienia jednego zwycięstwa. Nasz plan zrealizowaliśmy z nadwyżką."

Pierwszego seta goście przespali. Zawodnicy Skry praktycznie przyglądali się tylko poczynaniom rywali, którzy co prawda nie pokazali nic wielkiego, ale to wystarczyło, żeby pokonać uśpionych bełchatowian.

W drugim i trzecim secie role się odwróciły i to goście byli w ataku. W czwartej partii gwardziści prowadzili 20:17, ale przewagi nie potrafili dowieźć do końca. Mecz, podobnie jak sobotni, był słaby. "Może jestem zbyt wymagający, ale zawodnicy obu drużyn niczym nie zachwycili" - powiedział komisarz PLS Leon Bartman.

Momentami aż żal było patrzeć na poczynania kadrowiczów - ataki Prygla i Janczaka szły w trybuny, podobnie było po odbiorze Kwasowskiego. Niektóre zagrania obu drużyn wzbudzały wesołość na trybunach.

W Skrze wyróżnił się Zieliński, w 1044 Gwardii próbował walczyć Woronin.

1044 Gwardia: Stanicki, Janczak, Woronin, Kurek, Jankiewicz, Semeniuk, Kwasowski (libero) oraz Rezniczek, Jarosz, Uliński

Skra: Bednaruk, Nowik, Prygiel, Rosa, Kudłaczewski, Zieliński, Czerlonek (libero) oraz Maciejewicz, Bialański